001.
Reenesme
Po raz ostatni poprawiłam swoje blond
włosy. Chwyciłam torebkę i jak co poranek wsiadłam do samochodu i pojechałam do
szkoły. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że to ja jestem nauczycielką. Uczę
piętnastolatki edukacji seksualnej i całkiem nieźle mi to wychodzi. Na ogół
jestem człowiekiem skromnym, ale nie w takich sytuacjach.
Do szkoły dotarłam równo z dzwonkiem.
Przed klasą przywitałam się z kilkoma innymi nauczycielami, weszłam do środka.
Zrobiłam to co miałam w zwyczaju. Usiadłam na biurku, przywitałam się wesoło z
uczniami i zaczęłam lekcję.
Może ktoś zacznie mi wmawiać, że nie
nadaje się na rolę nauczyciela. Ale wyleci mi to z uszu tak szybko jak wleci.
Nie obchodzi mnie, że inni nauczyciele (przeważnie płeć kobieca) nie za bardzo
za mną przepadają. Zawsze byłam osobą bez problemową. Jestem na tyle jędzowata,
że nie przejmuję się gadaniem jakiejś pani od biologii.
Tak w ogóle jestem Reenesme Cold i mam dwadzieścia pięć lat.
Pełna uśmiechu,
radości, szczęścia. Mam wszystko oprócz miłości. Mówiąc miłość nie liczę takiej rodzinnej. Miłości matki, ojca, brata,
ciotki. Ale zostawmy ten temat w spokoju. Nie lubię o tym mówić.
-Przepraszam,
wszystko w porządku?- spojrzałam w stronę osóbki zadającej pytanie.
Nawar Malik.
Śliczna, mogłabym zazdrościć jej karnacji.
-Tak, oczywiście.
Tylko się zamyśliłam- odchrząknęłam.
Spojrzałam na
klasę. Siedzieli i nawet ze sobą nie rozmawiali. Uśmiechnęłam się do nich i
podeszłam do tablicy. Chwyciłam do ręki białą kredę i napisałam dzisiejszy
temat.
Antykoncepcja.
Odwróciłam się do
nich.
-Wiecie coś na ten
temat? Wymienicie mi jakieś środki antykoncepcyjne?
-Tabletki.
-Gumki.
-Seks przerywany.
Uśmiechnęłam się na
ostatnią odpowiedzieć. A ja myślałam, że nie widzieli nigdy prezerwatywy.
-Bardzo dobrze-
posłałam im oczko i wróciłam na swoje stałe miejsce.
Zayn
Kolejny dzień z
problemami firmy. Jako prowadzący to coś muszę zawsze być obecny, ale już mi
się nie chcę. Marzę tylko o kilku dniach przerwy, ale nie mogę.
Spojrzałem na stos
papierów na rogu biurka. Chwyciłem kilka kartek do ręki i zacząłem je
przeglądać.
Sponsorzy, prośby,
reklamacje.
Sponsorzy, prośby,
reklamacje.
Sponsorzy, prośby,
reklamacje.
I tak w okrągłe
kółeczko.
-Panie Malik, Pani
Black w sprawie zamówienia.
Tak w
ogóle jestem Zayn Malik i mam trzydzieści lat.
Moja firma zajmuje
się reklamą. Wizytówki, spoty reklamowe, plakaty. Tak, to cała moja firma. A
zarazem całe moje życie. To właśnie temu przedsięwzięciu poświęcam ponad połowę
(o ile nie więcej) swojego dnia.
Spoglądam na
stojącą w drzwiach brunetkę i próbuję sobie przypomnieć kim jest tajemnicza
Pani Black. Udaję, że wszystko gra i proszę o jej przyprowadzenie. Drzwi
zamykają się, lecz po chwili znów otwierają. Stoi przede mną urocza Pani w
starszym wieku. Teraz sobie przypominam kim jest. Jej mąż, Pan Black, zamówił u
mnie reklamę wódki.
-Dzień dobry, Panie
Malik- wita się i podaje mi dłoń.
-Dzień dobry.
Gdzieś tutaj miałem już kilka projektów. Jeśli chce Pani skonsultować się z
mężem to nie widzę przeciwwskazań, aby zabrała pani projekty do domu.